Szkocję zwiedzałam z moją przyjaciółką Olą. Spotkałyśmy się w Edynburgu, skąd wypożyczonym samochodem ruszyłyśmy na ponadtygodniowy objazd tego pięknego kraju.
Z Edynburga na wyspę Skye można dojechać w jakieś cztery i pół godziny. My założyłyśmy półtorej dnia, bo chciałyśmy jeszcze zobaczyć parę miejsc po drodze, m.in. osławione Glencoe oraz wiadukt Glenfinnan.
Super było mieć takiego kierowcę jak Ola, która czuje klimat i lubi fotografować tak samo jak ja. Pierwszy raz w życiu nie musiałam się prosić o foto-postoje, ba, nie musiałam się nawet odzywać, bo moja przyjaciółka wiedziała dokładnie, gdzie i kiedy ma stanąć. Po prostu bajka! Już nie mogę się doczekać kolejnego razu.
——————–
Doune Castle
Wizyty w Doune nie planowałyśmy w ogóle. Po prostu po godzinie jazdy z Edynburga zobaczyłyśmy nagle tablicę informującą, że niedaleko znajduje się jakiś castle.
Wtedy jeszcze nie byłyśmy świadome, że za parę dni przedawkujemy tego typu atrakcje i odechce nam się zwiedzania zamków na najbliższy rok.
O zamku Doune nie wiedziałam wcześniej nic, ale jak tylko stanęłam pod jego bramą to zapaliła mi się czerwona lampka w głowie. Przestraszyłam się, że zaraz z murów poleci w moją stronę kaczka, kura albo, co gorsze, krowa.
Kojarzycie tę scenę z Monty Pythona? To właśnie tam król Artur i jego rycerze zostali zbombardowani żywym inwentarzem.
The Trossachs
The Trossachs to część parku narodowego, w którego skład wchodzą gęsto zalesione tereny, wzgórza i jeziora. Nie poświęciłyśmy mu zbyt dużo czasu, bo wiedziałyśmy, że dalej i tak będzie ładniej.
Killin i Falls of Dochart
Do Killin trafiłyśmy, bo chciałyśmy się gdzieś napić kawy. Wypiłyśmy ją w knajpie z widokiem na średnio zachwycający wodospad, wśród rodzinek z dziećmi i par emerytów.
Kilchurn Castle
Kolejny zamek, ale tym razem ciekawszy. Może nie architektonicznie, ale po względem otaczającej go scenerii. Jeśli tak jak my, chcecie zobaczyć jego panoramę od strony południowej, pamiętajcie, że łąki pomiędzy trasą A819 a jeziorem są podmokłe i trzeba uważać, żeby nie wylądować w wodzie po kolana.
Z Kilchurn popędziłyśmy do Glencoe. Z kilometra na kilometr robiło się coraz bardziej surowo i coraz fajniej.
Glencoe to jeden z najbardziej malowniczych rejonów w Szkocji. To tam wyrwały nam się pierwsze achy i ochy i to tam zatrzymywałyśmy się co chwilę na foty zwłaszcza, że trafiłyśmy na idealną pogodę, co w szkockich warunkach jest naprawdę sporym szczęściem.
Dzień zakończyłyśmy na fish & chips w Glencoe Gathering Inn. Dobry wybór. Świeża ryba, domowe frytki, domowy sos tatarski i do tego sałatka z rukoli.
——————
Drugi dzień w Szkocji rozpoczęłyśmy od wczesnej pobudki, dzięki czemu mogłyśmy się nacieszyć pięknym, porannym światłem.
Glenfinnan
Do Glenfinnan przybywają fani Harrego Pottera, żeby zobaczyć wiadukt, po którym jeździ pociąg do Hogwartu. Osobiście, fanką serii JK Rowling nie jestem, bo w momencie ukazania się pierwszej książki, byłam już za stara na jaranie się bajeczkami dla dzieci, ale nie trzeba przecież być wielbicielką małoletniego czarodzieja, żeby zachwycić się tym miejscem.
Corpach to wieś położona na brzegu Loch Linnhe. Dla tych, których kręcą zabytki techniki, interesująca może okazać się śluza na kanale wpływającym do jeziora. Dla nas nie była. Bardziej podobały nam się chmury nad okolicznymi pagórkami.
Z ciekawostek, nazwa Corpach wywodzi się z Gaelickiego i oznacza field of corpses.
Droga ze Spean Bridge do Kyle of Lochalsh obfituje w zacne widoki. Podziwiałyśmy je i robiły zdjęcia, dopóki tylko się dało. Potem pogoda postanowiła nam je przysłonić.
Eilean Donan Castle
To chyba najbardziej znany szkocki zamek, król pocztówek i folderów reklamowych. Leży tuż przy drodze na Skye, więc trudno go pominąć. Jego popularność skutkuje tym, że ciężko jest znaleźć miejsce na znajdującym się przy nim parkingu.
Eilean Donan był naszym ostatnim postojem przed wyspą Skye, nie licząc zjechania na pobocze w celu oskubania krzaczka z jeżynami.
O kolejnym etapie roadtripa po Szkocji będzie następny post.
Ale przysłodziłaś))). Pewnie że mi się podoba!!!
Przysłodziłam, bo liczę na kolejny wyjazd z Tobą w roli kierowcy :):)
Rzeczywiście bajka:) I ludzie tacy wyluzowani. Czekam na więcej szkockich krajobrazów.
Szkockich landszaftów będzie jeszcze całe mnóstwo.
Zdjęcia robią wrażenie ale biorąc pod uwagę że jadąc przez Highlands można zwiedzić tą czy inną destilę to bardzo szybko dojechałyście na Skye ;D
Jakaś mała notka w międzyczasie też by nie zaszkodziła, to moje zdanie.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych podróży i przygód także tych kulinarnych.
Czekam na następne zdjęcia.
Do destylarni zajrzałyśmy przedostatniego dnia, ale byłyśmy grzeczne i nic nie konsumowały na miejscu :)
Notka już jest. Po dwóch latach :)
Jako że w Rosji można kupić 100 g wódki w opakowaniu typowym dla jogurtów to czemu nie ;D