W ubiegłym miesiącu wybrałam się na tydzień w rodzinne strony. Nie mogłam się przy tej okazji nie spotkać z moją przyjaciółką Olą. A że obie lubimy wycieczki i fotografię, postanowiłyśmy że gdzieś się razem wybierzemy i porobimy zdjęcia. Padło na Nikiszowiec, bo choć jesteśmy z Gliwic i mamy tam rzut beretem, to nigdy wcześniej w tej dzielnicy Katowic nie byłyśmy.
Jako mieszkanka Śląska naoglądałam się w życiu wielu familoków. Ich widok zawsze był dla mnie nieco przygnębiający. Podobnie odebrałam te w Nikiszowcu. Ponure wrażenie spotęgowało jeszcze zachmurzone niebo, brudny śnieg na ulicach i pogrzeb w miejscowym kościele. Nie znaczy to jednak, że mi się nie podobało. Podobało mi się bardzo, klimat był. Tylko co innego wpaść na takie osiedle na chwilę i pstryknąć parę fot, a co innego mieszkać w tym miejscu na stałe. Ja bym nie mogła, zważywszy na ryzyko nabawienia się chronicznej depresji.
Po obejściu Nikisza wzdłuż, wszerz i w poprzek, zajrzałyśmy do znajdującej się nieopodal Galerii Szyb Wilson. Fajna przestrzeń, ale wśród zgromadzonych tam eksponatów, jedynie kilka wydało mi się interesujących. Większość, jak dla mnie, to dzieła o wątpliwej wartości artystycznej i estetycznej.
Opuszczając Galerię Szyb Wilson stwierdziłyśmy, że nasza potrzeba obcowania ze Sztuką przez duże S nie została zaspokojona. Zdecydowałyśmy więc, że wybierzemy się jeszcze do Muzeum Śląskiego. Był to strzał w dziesiątkę. Zbiory muzeum są na tyle bogate i reprezentują wystarczającą ilość epok i stylów, żeby każdy znalazł tu coś dla siebie. W każdym bądź razie ja znalazłam.
Duże wrażenie zrobiła też na mnie ekspozycja poświęcona historii Śląska. Spotkała się ona z falą krytyki ekspertów, twierdzących że pomija pewne fakty, jest zbyt poprawna politycznie, a sposób prezentacji to jeden wielki chaos. Ja tam się nie znam, dla mnie było git, a nowoczesna i przystępna forma przekazu wyjątkowo mi przypadła do gustu.
Z wycieczki wróciłam wielce kontenta. W Katowicach byłam wcześniej setki razy. W Bibliotece Śląskiej, w Urzędzie Wojewódzkim, w knajpach, na zakupach, na koncertach, na imprezach. Ale jakoś nigdy nie znalazłam czasu, żeby coś w tym mieście zwiedzić. Cieszę się, że tym razem było inaczej.
Magduniu! Twoje zdjęcia są najgenialniejsze z genialnych!!! Jak to dobrze, że robisz tego bloga :-) <3
Jejku! Jaki piękny komplement! Wzruszyłam się. Dziękuję Ci bardzo!!!
Na pierwszy rzut oka, osoba która jest z Gliwic i jedzie do Katowic by zwiedzać familoki ma na prawdę poważny problem …
… ale jak się okazuje może być ciekawie.
Zapomniałaś tylko napisać, co było na obiad.
Ten blog od dzis jest w moich top2 codziennych lektur :)
Bardzo mi miło :) Tylko niestety ostatnio rzadko tu coś wrzucam, ale niebawem to się zmieni. Pozdrawiam.
Nikiszowiec nadal mi się podoba. I na żywo i na zdjęciach. I na trzeźwo i pod wpływem. Zdjęcia fajne i pokazują to coś