Tegoroczne lato było dla mnie bardzo intensywne. Właściwie to aż za bardzo, bo totalnie mnie wykończyło. Co weekend jakieś spotkania, imprezy, grille, wyjścia na miasto. Nawet się trochę cieszę, że mam to już za sobą. Moja wątroba zapewne też :)
Nie planuję Was jednak raczyć relacjami z urodzin, imienin, czy też szalonego wieczoru panieńskiego, tylko podzielić się paroma ujęciami pokazującymi miasto oraz to, co się w nim w przeciągu trzech ostatnich miesięcy działo.
——————
W czerwcu mieliśmy gościa. Chęć pokazania mu czegoś więcej niż centrum Nottingham zaowocowała wycieczką na Forest Fields, Hyson Green i Alfreton Road. To takie trochę szemrane okolice, zamieszkałe głównie przez emigrantów, a na lokalny krajobraz składają się zarówno polskie sklepy, jak i te, w których wszystko jest strictly halal. Zdecydowanie nie jest to najbardziej reprezentacyjna część miasta, ale za to fotogeniczna.
Dla zrównoważenia wrażeń z robotniczych dzielnic, zabraliśmy naszego gościa do Wollaton, gdzie znajduje się piękna, zabytkowa rezydencja szlachecka, otoczona wielkim parkiem. Miejsce idealnie nadaje się na piknik, a w bonusie dostaje się możliwość zobaczenia zamieszkującego park stada jeleni. Zwierzęta są przyzwyczajone do obecności ludzi, w ogóle się nie boją i czasem potrafią podejść zaskakująco blisko. Miałam taką sytuację, że robiłam zdjęcia, po czym jak się oderwałam od aparatu, to zobaczyłam jelonka skubiącego sobie spokojnie trawę w odległości dwóch metrów ode mnie.
——————
Na śmierć zapomiałam w tym roku o Nottingham Pride, mimo że już dzień wcześniej na niebie pojawiły się znaki zwiastujące to wydarzenie.
Gdyby nie Misiek, który wrócił z miasta i uświadomił mi, co się tam dzieje, wszystko bym przegapiła. A tak przynajmniej udało mi się strzelić parę fot na sam koniec, chociaż żałuję bardzo, że ominęła mnie największa atrakcja, czyli przemarsz okolicznościowej parady.
Jak zwykle na Nottingham Pride było mega pozytywnie i wesoło, a wszyscy zebrani dobrze się bawili, niezależnie od wieku. No, prawie wszyscy, bo zasłyszałam też następujące słowa (po polsku): Synu, spójrz! Tak wygląda upadek naszej cywilizacji.
——————
Na sierpniowym Riverside Festival przeżyłam deja vu. Te same karuzele, te same stoiska, te same budy z żarciem, a wszystko to dokładnie w tych samych miejscach, co rok temu. Tylko zespół na scenie grał zdecydowanie lepiej niż kapele, które widziałam w 2016. Żeby się fotograficznie nie powtarzać, tym razem olałam dokumentowanie jarmarcznych rozrywek i po uwiecznieniu występu rockandrollowych chłopaków, zwróciłam obiektyw w stronę rzeki. Przyznaję się jednak, że tego wieczoru robienie zdjęć nie było moim priorytetem, ponieważ skupiłam się przede wszystkim na dobrej zabawie. G. i K. – dzięki wielkie! Było super! :)
Fotorelację z zeszłorocznego festiwalu znajdziecie tutaj.
——————
W przedostatni weekend lata, na terenie miejskiego arboretum, odbył się Green Festival. To taki spęd eko aktywistów, którzy żywią się tylko i wyłącznie wegańskim jedzeniem z organicznych produktów, noszą ubrania z organicznej bawełny i lnu oraz palą organiczną marihuanę. A do tego myją się raz na tydzień, żeby nie zużywać za dużo wody i chcieliby zbawić cały świat. No dobra, sorry, trochę się nabijam. Wiadomo, że jestem za świadomym odżywianiem się (choć niekoniecznie w wersji vege, bo uwielbiam carpaccio, tatara i steki wysmażone w stopniu rare) i bojkotowaniem przetworzonych produktów z dodatkiem genetycznie modyfikowanej soi. Staram się oszczędzać energię, segreguję śmieci i leży mi na sercu dobro środowiska naturalnego. Jednak nie zawsze jest mi po drodze z zielonymi, bo z tego co zauważyłam, część z nich jest jednocześnie czerwona.
Pan poniżej łapie się za głowę. Ja też się złapałam, jak zobaczyłam jego stoisko. Pozostawię to bez komentarza (zwłaszcza że niedawno usłyszałam, że za bardzo w swoich wpisach przeklinam :))
——————
Pierwotnie zamierzałam jeszcze zrelacjonować karaibski karnawał, ale niestety na niego nie dotarłam. Wszystko przez pewien wieczór panieński, który przeciągnął się aż do rana i uniemożliwił realizację wszystkich przedsięwzięć zaplanowanych na kolejny dzień. Ale jeśli jesteście zainteresowani tematem, to możecie rzucić okiem na galerię z zeszłego lata: klik.
——————
Kończę zdjęciem z dzielnicy St Ann’s. Następnym razem dla odmiany będzie coś bardziej egzotycznego.
Super. Trochę tego jest)))). Po pierwsze- co sprzedają w super obchodzie?)
a po drugie- ci ludzie nie mają kompleksów! też tak chce)))
Podoba mi się galeria.Bardzo interesujące
Nie byłam w super obchodzie, wiec nie wiem. W sumie to teraz żałuje, bo moze maja tam knedle.
Faktycznie, tutaj bardzo szybko można sie wyzbyć kompleksów ?
Ach ten panieński.. chyba trzeba o nim osobnego posta zrobić oczywiście ze zdjęciami ;)
Serio bys chciała upublicznić te zdjęcia??? ?
Z tego co piszesz, to lato było naprawdę zajebiste. Niestety materiał fotograficzny tego nie potwierdza. Żadnych fot z dzikich imprez do białego rana niestety nie ma ?
Muszę przyznać, że jestem lekko rozczarowany ?
Ale i tak bardzo lubię ten blog, wiec się nie przejmuj głupimi komentarzami tylko publikuj dalej.
Pozdrowienia do rozrywkowego Nottingham ??♂️
Materiał z imprez nie bardzo nadaje sie do publikacji, bo jest w dużej mierze nieostry (zgadnij dlaczego ?). Poza tym nie zawsze zabierałam ze sobą sprzęt, ponieważ nie chciałam się o niego martwić.
Bardzo mi miło, że lubisz mój blog. Dziękuję Ci serdecznie za wszystkie komentarze.
Dlaczego trzeba się tłumaczyć, że lepiej nam smakuje carpaccio z polędwicy wołowej niż z buraka czerwonego?
Ja tam sie nie tłumaczę, tylko zajadam ze smakiem :)
???
Mam wrażenie, że Brytole żywią się wyłącznie zabawą. Czy oni w ogóle pracują? Teraz o reszcie… Choć dzieci wręcz nie znoszę i chyba mam na nie alergię, to muszę przyznać, że fota młodego z pistoletem jest jedną z lepszych jakie widziałam w życiu:) Serio! Podoba mi się bardzo.Jest w niej życie, ruch i kompozycja superowa. Brawo!
Wiesz, ta kompozycja to się właściwie sama skomponowała przez przypadek :) Ja po prostu przechodząc obok tych dzieciaków, szybko nacisnęłam spust migawki, nie zastanawiając się wcale nad kadrem :)
Jeżeli chodzi o ujęcia, to najbardziej podoba mi się BIUST i to jak ona patrzy na kogoś.
Zawsze jestem zazdrosny o takie spojrzenia.
Numer dwa to “Wersja Polska” i spojrzenie pieska na siaty z parówkami i keczupem pudliszki.
No i oczywiście ta tajemnicza osoba, która kryje się za siatami. Kto to jest ?
Hehe, taki biust robi wrażenie niezależnie od ujęcia :)
Nie mam pojęcia, kto się kryje za siatami, choć po ich zawartości widać, że to ktoś z Polski.
Lubię zdjęcia, które nie pokazują wszystkiego i są jakby obcięte. Maja w sobie coś tajemniczego, coś co wciąga jak kryminał. Sam natomiast mam fish eye – paradoks –