Na moje pierwsze safari w życiu pojechałam do Parku Krugera w północno-wschodniej części RPA i było to niesamowite przeżycie. Pamiętam jak chwilę po przekroczeniu bramek zobaczyłam słonia. Cieszyłam się wtedy jak dziecko.
Parki Narodowe w Republice Południowej Afryki, w przeciwieństwie do tych np. w Kenii, można zwiedzać samodzielnie.
Jak zaplanować taką wycieczkę?
Bardzo prosto, tylko trzeba się za to zabrać odpowiednio wcześnie.
Najpierw musicie zdecydować, ile czasu chcecie poświęcić na safari. Park Krugera jest ogromny, powierzchniowo większy od niejednego kraju, więc najlepiej jeśli będą to co najmniej dwa pełne dni, a najlepiej trzy.
Następnie trzeba pomyśleć o trasie i o tym, którą część parku chcecie zwiedzić. Od tego zależy potem wybór miejsca do spania.
Którą część parku wybrać?
Park dzieli się na trzy sekcje: północną, środkową i południową. Południowa jest najpopularniejsza, z ogromną ilością zwierząt, posiada najwięcej rest camp’ów. Środkowa ponoć słynie ze sporej ilości dzikich kotów (choć ja nie miałam szczęścia i żadnego nie widziałam), a północna jest najbardziej dzika i najgęściej porośnięta krzakami, co sprawia że trudniej jest cokolwiek wypatrzyć.
Ja widziałam po trochu z każdej. Na południu i w części centralnej było mnóstwo zwierząt, ale niestety nie dotyczyło to lwów i lampartów. Na północy z kolei rzeczywiście było najgorzej jeśli chodzi o ssaki (oprócz słoni, bo tych było całkiem sporo), ale tam za to widziałam najwięcej gatunków ptaków.
Gdzie spać?
Na terenie parku znajduje się ponad dwadzieścia obozów, różniących się od siebie wielkością i standardem. Są takie, które mogą pomieścić tylko kilkanaście osób i takie, które przyjmują setki turystów dziennie. Niektóre oferują bardzo skromne warunki, ale jest też kilka nieźle wypasionych, z dostępem do sklepów, restauracji i stacji benzynowych.
Za rezerwację noclegów najlepiej zabrać się na parę miesięcy przed przyjazdem, zwłaszcza jeśli chcecie nocować w chatkach, a nie w namiocie. Ja swoje rezerwacje robiłam z około półtoramiesięcznym wyprzedzeniem i tylko na jedną noc udało mi się zabukować bungalow. W drugim obozie wszystkie domki były już wyprzedane, przez co, ku mojemu niepocieszeniu, konieczne było skorzystanie z namiotu (taka ze mnie księżniczka :)).
Kiedy jechać?
Najładniej i najbujniej jest w porze deszczowej, ale wśród gęstej roślinności zwierzętom łatwiej jest się schować przed oczami turystów. W porze suchej szanse na wypatrzenie zwierząt są większe, zwłaszcza w okolicach zbiorników wodnych.
Jaki samochód wypożyczyć?
Nie musi być terenowy. Toyota Etios (po naszemu Yaris) świetnie dała radę.
Podstawowe zasady zwiedzania
Nawet jeśli macie wielką, wypasioną terenówkę, nie wolno wam zjeżdżać z wytyczonych dróg. Zabronione jest wysiadanie z samochodu, rozprostować nogi można tylko i wyłącznie w specjalnie wyznaczonych miejscach. Po parku nie można się poruszać nocą.
O czym pamiętać?
O godzinach zamykania bram. Zarówno bramy do parku, jak i poszczególnych obozów są otwarte w ściśle określonych przedziałach czasowych. Jeśli nie uda wam się zajechać do wybranego rest camp’u przed zmrokiem, to musicie zapłacić karę.
Na co uważać?
Na małpy. Bo kradną jedzenie i potrafią być bardzo agresywne. Jedząc lunch w miejscach piknikowych, trzeba mieć oczy dookoła głowy, a w obozach, gdzie często lodówki są ustawiane na zewnątrz bungalowów, trzeba pamiętać, żeby zaraz po wyciągnięciu jedzenia zamknąć je na kłódkę albo odwrócić przodem do ściany.
Ile to kosztuje?
Na tę chwilę opłata za wjazd do parku wynosi 304 ZAR (ok. 72 PLN) za dzień za osobę dorosłą (dzieci płacą mniej), natomiast ceny zakwaterowania zależą oczywiście od jego standardu. Przykładowo, noc w dwuosobowym bungalowie z klimatyzacją i prywatną łazienką w Olifants Rest Camp to koszt 1350 ZAR (ok. 317 PLN), a cena za rozstawienie namiotu w obozie Satara to 320,00 (ok. 75 PLN).
Wszystkie aktualne informacje znajdziecie na sanparks.org. Przez stronę zrobicie też rezerwacje.
Moje wrażenia
Super, super i jeszcze raz super! Takie wycieczki pozostają w pamięci do końca życia. I nieważne, że nie udało mi się zobaczyć ani lwa ani lamparta ani geparda, bo miałam okazję obserwować około 30 innych egzotycznych gatunków. Część z nich znajdziecie na poniższych zdjęciach.
Cześć Magda,
Jak zwykle świetne zdjęcia, mam wrażenie, że Wszystkie zwierzęta wyszły na spotkanie znanej blogerki.
Ja tam żadnej znanej blogerki nie widziałam 😄