Buscalan leży w północnej części wyspy Luzon, w regionie Kalinga, zamieszkałym przez ludność Butbut – niegdysiejszych łowców głów.
Bardzo chciałam się tam wybrać, ale do tego potrzebowałam towarzystwa. Zależało mi na podzieleniu kosztów transportu i obowiązkowego (jak to na Filipinach) przewodnika.
Miałam szczęście. Nie musiałam szukać towarzystwa, bo to ono znalazło mnie. W Sagadzie zaczepiły mnie dwie dziewczyny z Malty, z którymi bardzo szybko ugadałam się na wspólną wycieczkę.
Kolejnego dnia z samego rana wyruszyłyśmy w stronę Buscalan.
Oto, co warto wiedzieć, jeśli tak jak ja, zdecydujecie się odwiedzić to miejsce.
BUSCALAN TO WIOSKA, DO KTÓREJ NIE DA SIĘ DOJECHAĆ
Transport do Buscalan wygląda następująco:
– W Bontoc trzeba wsiąść w autobus jadący do Tinglayan. Podróż zabiera jakieś 3 godziny. Czasami dłużej, jeśli po drodze trafi Wam się osuwisko kamieni.
– Autobus wysadza turystów na obrzeżach Tinglayan, gdzie jest sklepik, knajpka i gdzie kręcą się przedsiębiorczy lokalsi oferujący dalszy przejazd i usługi przewodnickie.
– Jak już się z kimś dogadacie na podwózkę, to po piętnastu minutach lądujecie przy wejściu na szlak do wioski.
– Dalszą drogę musicie pokonać pieszo. Zajmuje to niecałą godzinę. Przez chwilę jest płasko, potem idzie się w dół, a następnie ostro pod górę. Można się zasapać.
– Jeśli nie macie kondycji, za to macie ciężki bagaż, możecie skorzystać z usług tragarza. Przeważnie tragarzami są kobiety, które wrzucają plecaki turystów na głowę i bez cienia wysiłku biegną przed siebie.
BUSCALAN TO WIOSKA, W KTÓREJ ŻYJE SIĘ W SKROMNYCH WARUNKACH
Chatki z drewna, pustaków, blachy falistej. Pomiędzy nimi betonowe rynsztoki, przy których robi się pranie i myje naczynia. Zdecydowanie nie jest to kierunek dla osób lubujących się w luksusach.
BUSCALAN TO WIOSKA, KTÓRA JEST PIĘKNIE POŁOŻONA
Usytuowanie w samym sercu filipińskich Kordylierów sprawia, że w Buscalan można podziwiać piękne widoki na zielone, pokryte tarasami ryżowymi wzgórza.
BUSCALAN TO WIOSKA, W KTÓREJ MOŻNA POTKNĄĆ SIĘ O ŚWINIĘ
W Buscalan jest mnóstwo czarnych świń. Łażą gdzie popadnie, przebiegają między nogami i szorują szczeciną po łydkach.
BUSCALAN TO WIOSKA, DO KTÓREJ WALĄ TURYŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA
Czasy, kiedy Buscalan było spokojną, nieznaną szerszej publiczności, małą wioską na końcu świata, dawno już minęły. Aktualnie jest to miejsce, gdzie spotkać można sporo turystów, co zresztą bardzo wpłynęło na lokalną ekonomię. Mieszkańcy wynajmują pokoje, oferują posiłki, jest parę sklepików zaopatrzonych w alkohol. Prawie co wieczór można się załapać na jakąś imprezę.
BUSCALAN TO WIOSKA, W KTÓREJ LUDZIE LUBIĄ SIĘ UŚMIECHAĆ
Mieszkańcy Buscalan są sympatyczni i często się uśmiechają. Mimo rosnącej popularności wioski, na razie po nich nie widać, by byli zmęczeni obecnością turystów. Z pewnością dlatego, że nieźle na nich zarabiają. Zdarza się czasem jednak, że niektórzy potrafią zaoferować coś za darmo, po prostu ze zwykłej gościnności. Bardzo nam było miło, jak po krótkiej pogawędce z paroma kobietami zostałyśmy zaproszone na taras i poczęstowane kawą. Kobiety podziękowały nam, że jesteśmy stosownie ubrane, czyli nie świecimy dupami i cyckami przed ich mężami. Nie chodziło o jakieś konkretne restrykcje. Po prostu dziewczyny nie lubią, kiedy ich faceci łypią okiem na turystki w kusych szortach i wydekoltowanych bluzeczkach.
BUSCALAN TO WIOSKA, W KTÓREJ TRZYMAJĄ SZCZĘKĘ JAPOŃCZYKA
W Buscalan znajduje się pamiątka z czasów wojny w postaci szczęki zabitego przez mieszkańców japońskiego żołnierza. Szczęka aktualnie służy za ozdobę gongu.
BUSCALAN TO WIOSKA, W KTÓREJ MIESZKA SŁYNNA MAMBATOK
BUSCALAN TO WIOSKA, GDZIE W CHUJOWYCH WARUNKACH LUDZIE ROBIĄ SOBIE CHUJOWE TATUAŻE
Największy opór jednak wzbudzają we mnie warunki, w których cała ta zabawa się odbywa.
Salon tatuażu mieści się na wolnym powietrzu. Fang-o nie dezynfekuje rąk przed przystąpieniem do pracy, a tak naprawdę to nawet ich nie myje. Nie muszę też chyba dodawać, że nie używa lateksowych rękawiczek. Tatuaże są robione za pomocą patyczka z wbitym w niego kolcem, maczanym w miseczce z czarną mazią. Do wycierania lejącej się strumieniami krwi używa się chusteczek, czasem nawet antybakteryjnych, ale nie zawsze jednorazowo.
Zdarza się, że ozdoba od Fang-o zamienia się w zapuchniętą, ropiejącą ranę. Taki problem miała pewna skośnooka dziewczyna, która opowiadała jak tygodniami musiała się leczyć antybiotykami. Nie zraziło jej to jednak zupełnie i przyjechała do Buscalan jeszcze raz, żeby zrobić sobie kolejny tatuaż.
Fang-o ma ciągle ręce pełne roboty. Na skorzystanie z jej usług skusiła się też jedna z moich Maltanek – Kimberley. Mimo, że nasz opiekun Kyle zarezerwował jej miejsce w kolejce i tak musiała się zmierzyć z azjatyckimi turystami, dla których takie pojęcia jak ustalona kolejność nie znaczą zupełnie nic. W końcu jednak się udało i wyjechała z Buscalan z okropną (moim zdaniem) pamiątka w postaci stonogi.
BUSCALAN TO WIOSKA, W KTÓREJ JEDZĄ PSY
Choć władze Filipin w 1998 roku wprowadziły zakaz spożywania psiego mięsa, nie wszyscy go respektują. W Kalindze jada się psy od wieków, a starsi mieszkańcy niestety za bardzo nie rozumieją, dlaczego mieliby zaprzestać kultywowania tej kulinarnej tradycji.
Niesamowite miejsce ukazujące prawdziwe życie
okraszone pięknymi zdjęciami. Wspaniała podróż
Szkoda, że nie pojechałaś wtedy ze mną
Super wpis, świetnie się czyta o takich ciekawych, mniej znanych miejscach z odległych egzotycznych krajów, które przecież w praktyce nie zawsze są jak z okładki przewodnika Lonely Planet. No i te zdjęcia, ta atmosfera!
Pozdrawiam i czekam na więcej :)
Będzie więcej. Kiedyś … 😄
Ludzie to jednak potrafią robić obrzydliwe rzeczy. Świnie prezentują się zdecydowanie najlepiej. Jak zwykle ciekawe przedstawienie tematu, pisane językiem, który rozumiem:)