Australia była moją trzecią egzotyczną podróżą i pierwszą aż tak daleką. Wyczekiwałam jej z niecierpliwością i cieszyłam się na nią jak dziecko. Teraz wspominam ją raczej bez sentymentu. Choć widoki i pogoda dopisały (bo chyba trudno żeby było inaczej), to nie bardzo dopisało towarzystwo. Widać nie zawsze można mieć wszystko na raz.
Zrobiłam trasę wzdłuż wschodniego wybrzeża, z Sydney do Cape Tribulation. Z wyjazdu przywiozłam 720 zdjęć. Z dzisiejszego punktu widzenia to raczej niewiele, biorąc pod uwagę, że w Australii spędziłam cały miesiąc. Ale to było dziesięć lat temu, a ja nie miałam jeszcze cyfrowego sprzętu i zabrałam ze sobą tylko dwadzieścia filmów. Przy takim ograniczeniu nie było mowy o beztroskim pstrykaniu na prawo i lewo. Musiałam się zastanawiać nad każdym ujęciem i bardzo uważnie dobierać kadry. Oto niektóre z nich:
Sydney
W drodze na Fraser Island
Fraser Island
Hervey Bay
Brisbane
Północne Queensland
Jeden z wielu kangurów widzianych gdzieś po drodze
Zdjęcia, które zrobiłaś nocą, to prawdziwa magia <3
Dzięki Magduś. Też najbardziej lubię te nocne :)
wspaniale i zachęcająco sfotografowana – Piękna kraina,
czasami wybór ujęć z powodu ograniczeń puli filmów, wychodzi
na dobre…..czekam na dalsze wpisy podróżnicze huuuu
Teraz ograniczenie do 24 ujęć dziennie byłoby dla mnie mega frustrujące.
Super zdjęcia !!!
Nie ważna jest technika, ważny jest fotograf.
Dziękuję :)
Świetne zdjęcia, mnie szczególnie zachwyciły te ukazujące faunę i florę :)
Dzięki :)